Dziś twierdza Khazad-Mot wciąż przedstawia sobą imponujący widok,
jednak dla naprawdę starych krasnoludów jej dziśiejszy obraz jest
niezwykle smutny. Dawniej, co czesto można uslyszec w licznych
karczmach, wielkie miasto krasnoludzkie wilo się pod calym pasmem
gorskim Mrogh-Uruth, a wejścia do poszczegolnych jego dzielnic
bronily tak zwane Wielkie Bramy. Istnialy trzy takie przejścia,
kazde chronione przez pokazny oddzial Niemej Gwardii oraz doskonale
wyszkolonych, ciezkozbrojnych krasnoludow z oddzialow Twardej Głowy.
Najwspanialsza ze wszystkich, wedlug legend cala pozlacana, byla
trzecia brama otwierajaca przejście do wszystkich pozostalych
cześci podziemnego miasta. Majestatyczne, wykonane z hartowanej
stali wrota wysokie na kilkanaście metrow mialy wzbudzac w
przeciwnikach strach
i panike juz na sam ich widok!
Za Trzecia
Brama rozciagaly się zatopione w mroku ziemii tunele kopalni
krasnoludzkich, gdzie dzien i noca setki gornikow wykuwaly nowe
przejścia i dostarczaly miastu nowych surowcow. To wlaśnie te
kopalnie staly się ogniskiem konfliktu, jaki przed wieloma latami
wybuchl tam pomiedzy jaskiniowymi goblinami, a mieszkancami
twierdzy.
Walki z zielonoskorym plemieniem ciagnely się przez długi
okres, lecz z reguly byly to potyczki niewielkie, chwilowe i
nie nadwyreżały zbytnio sił tetniacego zyciem miasta. Jednak
po wielu latach tych, można by rzec podchodów, ze strony goblinów
nastapil atak, ktory raz na zawsze pogrzebal marzenia krasnoludow
o wzglednym spokoju w tych okolicach. Najpierw z ciemności kopalni
dobiegly okrzyki walczacych gornikow, jednak nie poradzili sobie oni
zbyt dlugo z napastnikami, a korytarze miasta wypelnily gluche wolania
o pomoc i jeki konajacych. Resztka, ktora przetrwala, dotarla do
Trzeciej Bramy i ginac u jej progu ze zmeczenia i ran, ostrzegla straznikow o nadciagajacym
niebezpieczenstwie. Gnomi technicy jakimś cudem poruszyli nie uzywane
od dawna prześla bramy, a ta zamknela się z gluchym pomrukiem tamujac
dostep do Khazad-Mot. Hordy goblinskie dotarly w niedlugim czasię pod
przejście i rozbily się o kamienne, wzmacniane mury, lecz ta przeszkoda
nie zrazila ich woli wymordowania wszystkich brodatych mieszkancow
podziemii. Wielu pozniej zastanawialo się, skad to nagle ozywienie, skad
ten niesamowity ped u tych z reguly pokracznych, acz licznych istotach.
Prawdopodobnie wlaśnie ich liczba i bardzo szybki wzrost populacji spowodowaly,
iz zaczely szukac nowych terenow pod swa ekspansje, a ze nienawiśc do
krasnoludow hodowaly od wiekow, one to staly się glownym celem ich ataku.
Lecz wrocmy do slynnej bitwy o Trzecia Brame. Gobliny po natknieciu się
na tak solidna przeszkode, rozlozyly się pod wrotami z obozem, gdyz wiedziec
wam trzeba, iz wokol bramy rozciagaly się olbrzymie sale uzywane niegdyś
jako targowiska. Dniem i nocem slychac bylo, roznoszacy się po calym mieście,
zlowrozbny jek bebnow oraz ponure zawodzenie przerywane glośnym chichotem
pelzajacym po ścianach twierdzy, niczym pajak po swej sięci. Coz pozostalo
krasnoludom? Thurum Gad'Tug zebrał w swej komnacie wszystkich doradcow i
wojskowych, po czym jal przedstawiac im sytuacje w twierdzy, a także wysluchiwal
ich rad. Wiadomo wszak bylo, iz gobliny nie poprzestana na obleganiu twierdzy.
Juz wtedy slyszano nowiny, ze niektore spośrod nich rozlazly się po ciemnych
tunelach, by szukac bocznych wejśc, ktore na pewno istnialy choc niewielu, nawet
sedziwych krasnoludow, o nich wiedzialo. Gdy tak radzili, wystapil spośrod nich
njmlodszy z dowodcow, lecz przez wielu uwazany za najodwazniejszego i majacego
wspaniale zdolności wojenne odziedziczone po ojcu. Zwal się on Tor Warblade i
oddal swe zycie na rece krola podziemnego miasta. Ten zasepil się, a na jego
twarzy pojawily się glebokie zmarszczki... jak wszakze posylac tak mlodego
wojownika na niemal pewna śmierc? Lecz nie mial innego wyjścia i aby ocalic
Khazad-Mot dla potomnych musial oddac osobiste dowodztwo nad armiami krasnoludzkimi
mlodemu Torowi.
świezo mianowany general nie mial duzo czasu, by zorganizowac obrone, a wlaściwie
kontratak. Co chwile doplywaly sygnaly o goblinach wdzierajacych się bocznymi
wnekami do wnetrza miasta i nad twierdza nieustannie wisiala grozba zmasowanego
ataku mniejszymi wyjsciami. Tor nie namyslajac się dlugo wezwal pod bron
wszystkie krasnoludy, a w tym także Niema Gwardie oraz oddzialy Twardej Glowy.
Zebrał wszystkich wewnatrz Trzeciej Bramy i doslownie chwile pozniej
rozkazal otworzyc boczne wejscia znajdujace się obok poteznych, stalowych wrót
i ruszyc na czekajacego pod brama wroga. Najwyzszy czas! - krzyczalo wielu, gdyż
goblinskie hordy zaczely powoli zalewac twierdze wpelzajac kazdym, najmniejszym nawet
otworem. Ten niespodziewany kontratak krasnoludzki zaskoczyl zupelnie rozhichotane
armie zielonoskorych stacjonujace pod brama i w krotkim czasię doprowadzil do ich rozbicia.
Niema Gwardia, jak zawsze milczaca i obleczona kamiennym spokojem, zbierala smiertelne
zniwo, a Twarde Glowy krzyczac wnieboglosy raz po raz roztrzaskiwaly kolejne lby napastnikow!
Walka nie trwala dlugo, a gobliny czujac, iż nie są w stanie odeprzec ataku cofnely się w
ciemne korytarze, a w szeregach obroncow na krotko zagoscila radosc... ktora jak się okazalo
byla daleko przedwczesna, bo oto z czelusci przed Trzecia Brama wychynelo kilka setek
roslejszych i lepiej zdbudowanych goblinow, tych ktore rzadza pozostalymi, a na czele
tej armii można było zauważyć olbrzymich rozmiarow dowodce znanego krasnoludom
w twierdzy jedynie z opowiadan górników, Kanisha Czerwone Oko. Cóż to była za bestia!
Do dzis w opuszczonych tunelach starych kopalni można zauwazyc rysunki przedstawiajace
Czerwone Oko i ta jego parszywa, wykrzywiona w wiecznym, jakby ironicznym grymasię gebe.
Tak czy siak, ten paskudny osobnik nigdy nie rozstawal się ze swoim wielkim, pordzewialym
mlotem, ktory wedlug goblinskich legend odnalazl podczas swej drogi ku kamiennym
salom przeznaczenia, lecz wedlug wersji krasnoludzkiej, po prostu wzial go od jakiegos
kiepskiego kowala. Tego nie wiadomo, skad wzial w swych rekach ten pokaznych rozmiarow
orez, ale ponad wszelka watpliwosc goblin ow potrafil nim wladac doskonale, a obroncy
wiedzieli o tym aż nazbyt dobrze. Nowo przybyly oddzial zielonoskorych natarl z impetem
na linie krasnoludzie i na nowo rozgorzala mordercza bitwa. Tor Warblade walczyl za trzech,
zachecal do walki, a w jego oczach dostrzec można bylo ognisty blask. Lecz nawet ten
zapal nie byl w stanie odeprzec naporu liczniejszego przeciwnika. Obrony poczeli się
cofac w glab miasta oslaniajac ucieczke mieszkancow. Gdy wydawalo się, ze wszyscy schronili
się za Druga Brama, Tor zobaczyl uciekajaca przed nawalnica wrogich wojsk krasnoludke
niosaca na swych rekach dwojke malutkich dzieci... Kanish Czerwone Oko, najszybszy ze
wszystkich zielonoskorych, juz mial ja dopasc i zgniesc swym mlotem, gdy Tor ruszyl od bramy
w kierunku nacierajacych i starl się w morderczym boju z Kanishem, by dać czas na to,
aby krasnoludka schronila się za wrotami. Przywodca goblinow wytracil topor z rak Warblade'a
i miazdzac mu czaszke ruszyl do przodu, lecz o dziwo Tor nie poddal się i wlasnym ciałem
powstrzymywal impet obrzydliwej istoty. Wielu pozniej mowilo, ze krasnoludzki bohater
zatrzymal cala goblinska armie dajac swoim wojownikow czas na przegrupowanie i odparcie
natarcia. Gdy krasnoludka ze swymi dziecmi schronila się za Druga Brama, Tor upadl pod naporem
goblinskich hord, stratowany i zabity na polu chwaly. Z piersi krasnoludow stojacych
pomiedzy wrotami wydobyl się jek zawodu, ktory po chwili przemienil się we wscieklosc i zlość
wyzwolona poswieceniem swego mlodego dowodcy. Obrony ruszyli do natarcia i z fanatyczna
wrecz zaciekloscia jeli odpierac zielonoskore hordy wypierając je aż za Trzecia Brame.
Pomimo odparcia goblinskiej ofensywy, czesc miasta polozona pomiedzy Trzecia, a Druga
brama zostala juz na zawsze porzucona... Wiadomo bylo, iz skazily ja goblinskie sily,
a poza tym wiekszosc zamieszkujacych ten rejon mieszkancow polegla w walce, a ich domostwa
z czasem podupadly i zamienily się w ostoje wygnanych ze spolecznosci krasnoludow, a
także celem wypadow goblinskich band. Bitwa ta, choc można miec wrazenie, iz zwycieska,
stala się poczatkiem konca wielkiego miasta Khazad-Mot, z ktorego pozostala dzis tylko
niewielka czesc przemianowana na twierdze. Pomimo, iz legenda o olbrzymim miescie przodkow
wciaz zywa jest wsrod starych jak i mlodych, to miejsce zwane Trzecia Brama od wielu lat pozostaje
znane jedynie nielicznym zyjacym, ktorzy w wiekszosci trafili tam przez przypadek, lub po
wieloletnich poszukiwaniach.