Legenda o Karamonie. Czarnym Czarowniku z Doliny Wermon.
Spisane na podstawie Pamiętników Tasadora i Legend


O Karamonie
Legenda o Karamonie. Czarnym Czarowniku z Doliny Wermon.

Działo się to dawno temu, w czasach, kiedy plemiona Doliny Wermon toczyły ze sobą krwawe walki o terytoria i wpływy. Gdy Dolinę ogarnęła nazwana później przez następne pokolenia wielka Wojna Plemion.

W kolejnym roku Wojny Plemion, a lat tych już nikt nie liczył, gdyż najstarsi mieszkańcy Doliny nie pamiętali jej początku, urodziło się dwóch chłopców, którzy mieli wywrzeć znaczny wpływ na późniejszą historie Doliny Wermon, i osobiście przyczynić się do Zakończenia Wojny Plemion.

Obaj urodzili się w "Noc Zgromadzenia". Ludzie urodzeni w tą noc przejawiają niespotykane wręcz zdolności. Jest to noc, w której wyczuwa się wzmożoną aktywność magicznych sil. Podczas niej, w Dolinie Wermon, wszystkie dzikie mustangi z równin poddane dziwnemu, nieznanemu impulsowi podążają w szaleńczym galopie na południe. Zbierają się przy ogromnym kamieniu w kształcie głowy konia. Podania mówią, że zachowanie mustangów jest pozostałością po Wielkim Poruszeniu, kiedy to ich przodkowie ukryli się przy tym kamieniu przed zagłada i unicestwieniem w tamtym wielkim kataklizmie. Podczas "Nocy Zgromadzenia" wszystkie konie wręcz szaleją. Te wolne podążają w lunatycznym biegu na południe równin. Te żyjące w niewoli, są bardzo niespokojne i nieprzewidywalne. Pasterze wszystkich plemion podczas tej nocy pilnują bardzo uważnie swoich stad, bo ich konie za wszelka cenę próbują się uwolnić i pogalopować za południowy horyzont.

Właśnie podczas tej dziwnej nocy, narodzili się ci dwaj chłopcy. Pochodzili z dwóch różnych plemion, tak jak i inne walczących ze sobą. W plemieniu Maddulow przyszedł na świat Karamon. Jego matka umarła podczas porodu. Ojciec też nie żył, gdyż zginął kilka miesięcy wcześniej podczas napadu na osadę, w której był szamanem. Zgodnie z panującym u Maddulow prawem, sierota, jeśli nie posiadała dalszej rodziny, jest oddawana pod opiekę najwyższego Khana plemienia. Tak więc oto Koda Khan Maddulow - Tasador, człowiek o wybitnym umyśle, dużych umiejętnościach jasnowidzenia, telepatii i postrzegania Starożytnych Bram, został opiekunem małego Karamona. Zajął się jego wychowaniem i edukacja na szamana, gdyż wykryto w chłopcu wielki potencjał magiczny. Karamon od urodzenia był wątły i słabowity, ale jednocześnie bardzo inteligentny i mądry.

Drugi chłopiec, który przyszedł na świat podczas tej dziwnej nocy, a którego imię na stale zapisało się w pamięci następnych pokoleń wszystkich plemion Doliny Wermon, urodził się w plemieniu Hayenow, jako drugi syn Koda Khana Hayenow. Nadano mu imię Zarian. Był również sprytny i inteligentny. Ale w przeciwieństwie do Karamona był zdrowy i silny. Tak jakby cechy te zostały poskąpione Karamonowi a przekazane właśnie Zarianowi. Zarian, jako syn Koda Khana, był wychowywany na wojownika i przyszłego Khana. Ojciec Zariana był bardzo dumny ze swojego młodszego syna. Cieszył się, że w przyszłości Zarian będzie mógł się starać o miejsce w Radzie Khanow plemienia Hayenow.

Tak to chłopcy rośli i poznawali otaczający ich świat i ludzi. W plemionach Doliny Wermon panuje zwyczaj, że dzieci już od niemowlaka są przygotowywane do przyszłych zadań, określanych według wykrytych u nich predyspozycji. Badania przeprowadza szaman osady. Jego osąd jest decydujący, i dziecko poddane takiej ocenie jest uczone i wychowywane zgodnie z przyszłymi profesjami. Karamon był wychowywany na szamana, a Zarian na wojownika. I może ci dwaj chłopcy nigdy nie spotkaliby się, gdyby nie zrządzenie losu, czy tez przeznaczenie.

W piec lat po pamiętnej nocy, podczas której obaj chłopcy przyszli na świat, stała się rzecz dziwna. Na dwa dni przed 'Nocą Zgromadzenia' Tasador, Koda Khan Maddulow, opiekun Karamona, zasłabł nagle i zapadł w dziwna śpiączkę. Nikt nie wiedział co mu dolega. W czasie gdy był pogrążony w letargu, miał wizje. A właściwie kilka wizji.

W pierwszej zobaczył dostojnego Hayena, ze złotym mieczem w dłoni. Hayen stal na czele tysięcy wojowników. Co dziwne wojownicy ci nie pochodzili z jednego plemienia. Byli to przedstawiciele wszystkich plemion Doliny Wermon. Naprzeciwko Armii Połączonych Plemion, stała druga armia. Swoim widokiem budziła grozę i przerażenie. Składała się z różnego rodzaju bestii i potworów o różnych kształtach. Były tam ni to zwierzęta, ni to owady, a nawet były takie, które posiadały ludzkie kształty. Potworną armią kierowała zakapturzona postać stojąca na szczycie wieży z szarego kamienia. Postać mizernej postawy, ale biła od niej wielka magiczna moc. Tasador z przerażeniem wyczuł, ze jest to Maddul. Człowiek na wieży podniósł rękę, a bestie ruszyły do ataku na Zjednoczone Plemiona. Wysoki Hayen, przywódca wojowników Doliny Wermon także podniósł ramie uzbrojone w zloty miecz, dając tym samym znak do ataku swojemu wojsku. Nagle, w momencie gdy obie armie już miały się zetrzeć w szaleńczej walce, jego wizja znikła, a Tasador ocknął się ze snu. Jednak gorączka nie minęła. Khan co jakiś czas tracił i odzyskiwał przytomność. Podczas letargu nachodziły go dziwne sny i widzenia.

W drugim dniu miał następną większą wizje. Jego oczom ukazał się najpierw jego namiot, w którym leżał on sam pogrążony w niespokojnym śnie czy tez letargu. Następnie jego wzrok, jak duch, poszybował nad rozległymi równinami do innego obozu. Ukazał mu się w końcu namiot ze znakiem słońca. Namiot Koda Khana plemienia Hayenow. W namiocie spała Hayenka, a innych pomieszczeniach namiotu spali dwaj młodzi chłopcy. Rysy twarzy jednego z nich przypomniały Tasadorowi twarz wysokiego Hayena z poprzedniej wizji. Następnie Tasador zauważył tez trzech mężczyzn ukrytych w cieniu namiotu ze sztyletami, połyskującymi złowrogo w ich dłoniach. W jego umyśle zabrzmiały nagle dziwne słowa: 'SKRYTOBOJCY!' ... 'NOC ZGROMADZENIA!' ... 'PRZEZNACZENIE!' ... 'PRZYSZLOSC!'.

Tasador ocknął się. Był zmierzch. Zaczynała się 'Noc Zgromadzenia'. Leżąc w gorączce utrącił dwa dni. Był teraz nadal pod wrażeniem wizji, jakie miał podczas swojej snów. Nie do końca rozumiał to co one sobą wróżyły i przedstawiały, ale wiedział, ze interpretacja jest trudna i niejednoznaczna. Po prostu czuł jednak, ze dziecko widziane w drugiej wizji jest tym który będzie stal na czele wielkiej armii, ale jeśli nie zrobi czegoś, to chłopiec zostanie zamordowany podczas tej 'Nocy Zgromadzenia'. Czuł wewnętrzną potrzebę uratowania chłopca. Wiedział, że 'Noc zgromadzenia' jest dla niego niebezpiecznym dniem, i nawet jeżeli tej nocy chłopiec zostanie uratowany, to każdego następnego roku będzie musiał na siebie uważać. Jednak tez miał nadzieje, ze ratując chłopca teraz, uda mu się zmienić przyszłość. Dłużej się nie namyślając wyruszył do pobliskiej Bramy Starożytnych Magów, której drugie wyjście znajdowało się niedaleko głównego obozu Hayenow. Przebył ja i podążył prosto do obozu. Dzięki swoim telepatycznym umiejętnościom, potrafił spowodować, ze inni ludzie go nie postrzegali. Mógł się tak przemknąć pod namiot Koda Khana. Ułatwił mu to także fakt, ze w 'Noc Zgromadzenia' najlepsi wojownicy Hayenow wyruszali z Koda Khanem za galopującymi dzikimi mustangami, aby pozyskać najpiękniejsze okazy do swoich stad. Tasador biegł najszybciej jak tylko potrafił. W jego umyśle kołatała się jedna myśl...'Zdążyć!... Musze zdążyć!...'. Dzięki swoim umiejętnościom przemknął się obok skradających się zabójców. Wpadł do namiotu, chcąc ostrzec śpiących w środku, ale niestety zabójcy już wchodzili do namiotu. Zdążył jedynie wynieść śpiącego chłopca, który tak bardzo przypominał Hayena z jego snu. Z przerażonym dzieckiem zaczął się przedzierać spowrotem w kierunku Bramy.

Rankiem ojciec Zariana powrócił do obozu, i znalazł w swoim namiocie ciała zamordowanej żony i najstarszego syna. Nikt nie wiedział co się stało z jego młodszym synem. Ojciec chciał za wszelka cenę znaleźć Zariana, ale niedługo potem zginął w nierównej potyczce. Jego stanowisko przejął jego przeciwnik, który zdaniem Tasadora nasłał nocnych morderców. Koda Khan Maddulow postanowił wiec nie ujawniać pochodzenia Zariana zwłaszcza, ze dziecko nie pamiętało niczego pod wpływem szoku jakiego doznało. Nagle pojawienie się młodego Hayena Tasador wyjaśnił tym, ze znalazł chłopca na równinach i postanowił się nim zaopiekować.

Tasador wychowywał Tariana jak własnego syna na równi z Karamonem. Przekazał obu chłopcom swoje umiejętności i wiedze. Zarian całymi dniami uczył się sztuki wojennej. Karamon przesiadywał zaś nad księgami w bibliotekach Maddulow i słuchał swoich nauczycieli. Obaj chłopcy żyli w zgodzie i bez żadnej zawiści. Obaj byli przybranymi synami Tasadora, i obaj byli traktowani przez niego równo i sprawiedliwie. Tasador ukrył przed Zarianem prawdę o jego pochodzeniu, gdyż Koda Khan wróg jego ojca nadal żył, a chłopiec był jeszcze za słaby, by dochodzić swoich praw. Jednak postanowił sobie, ze w przyszłości powie chłopcu o jego pochodzeniu, i pomoże mu odebrać to co się mu należało, i ukaże winnych śmierci jego rodziny.

Tasador wychowywał Zariana jak własnego syna na równi z Karamonem. Przekazał obu chłopcom swoje umiejętności i wiedze. Zarian całymi dniami uczył się sztuki wojennej. Karamon przesiadywał zaś nad księgami w bibliotekach Maddulow i słuchał swoich nauczycieli. Obaj chłopcy żyli w zgodzie i bez żadnej zawiści. Obaj byli przybranymi synami Tasadora, i obaj byli traktowani przez niego równo i sprawiedliwie. Tasador ukrył przed Zarianem prawdę o jego pochodzeniu, gdyż Koda Khan wróg jego ojca nadal żył, a chłopiec był jeszcze za słaby, by dochodzić swoich praw. Jednak postanowił sobie, ze w przyszłości powie chłopcu o jego pochodzeniu, i pomoże mu odebrać to co się mu należało, i ukaże winnych śmierci jego rodziny.

Karamon pogrążył się w nauce i zgłębianiu magicznej wiedzy. Jego postawa wobec jego współplemieńców, a także do członków innych plemion i całego świata była pokojowa i pogodna. Chciał zostać czarownikiem specjalizującym się w telepatii. Wierzył, ze można obdzielić wiedza, w której posiadaniu było jego plemię wszystkich ludzi naokoło. Wierzył, że jeśli inni ludzie poznają i zrozumieją umiejętności posiadane przez Maddulow, to przestaną się ich tak obawiać i może to właśnie spowoduje zakończenie walk międzyplemiennych. Będąc o tym święcie przekonany, postanowił stworzyć księgę, w której chciał zebrać wszystkie tajne zaklęcia i przepisy przekazywane i ukrywane od pokoleń. A trzeba przyznać, że wiedza ta była wielka i potężna. Dzięki niej plemię Maddulow było uważane za źródło potężnych czarowników i szamanów. Dzięki tej wiedzy Maddulowie potrafili się skutecznie bronić przed atakami innych plemion, a także mieli czym płacić najemnikom z innych plemion za obronę zbrojna swoich osad. Maddulowie mianowicie wysyłali swoich szamanów do innych koczowniczych plemion w zamian za obronę.

O planach młodego czarownika dowiedzieli się Khanowie Maddulow. Zaczęli się obawiać straty tej przewagi jaka posiadali nad innymi plemionami. Przewagi jaką mieli dzięki ich wiedzy. Nie rozumieli postępowania młodego czarownika. Gdy doniesiono o tym Tasadorowi, ten bardzo się wzburzył zachowaniem swojego przybranego syna. Mimo oporów serca, musiał w trosce o dobro plemienia, poprzeć żądanie wypędzenia syna. Khanowie chcieli także odebrać Karamonowi jego dzieło, ale udało mu się uciec i gdzieś je ukryć.

Wypędzony i przygnębiony czarownik tułał się przez jakiś czas po wielkich równinach. Samotny człowiek był łatwym łupem dla innych koczujących plemion. Zwłaszcza gdy były to wrogo nastawione plemiona. Pewnego dnia jakiś mały oddział wojowników jakiegoś mniejszego plemienia wypatrzył wędrującego Karamona. Zaczął się pościg. Nie miał szans z kilkoma wrogami, sam będąc uzbrojony jedynie w laskę. Słyszał w myślach krwiożercze myśli swoich prześladowców. Zaczął uciekać. Po pewnym czasie, wycieńczony, chciał się już poddać. Jednak przed sobą zobaczył Bramę. Ujrzał ja dzięki swoim dotąd nie odkrytym umiejętnościom widzenia Bram Starożytnych Magów. Nie wiedział dokąd prowadzi, czy w ogóle istnieje jakiekolwiek miejsce za brama, czy przeżyje jeśli przez nią przejdzie. W ostatniej chwili, nie mając innego wyjścia, bo prześladowcy wyłaniali się właśnie zza pagórka, postanowił przejść. Pogoń zatrzymała się. Ślady zdobyczy urwały się nagle, a sama zdobycz rozmyła się w powietrzu. Nigdzie nie było widać innych oznak obecności człowieka, którego gonili.

Karamonowi zaś udało się dotrzeć bezpiecznie do dziwnego miejsca. Zakątka gdzieś na równinach Doliny Wermon. Znajdowały się tam ukryte ruiny jakiejś wieży, czy tez zamku. Z gruzów emanowała magiczna moc, którą dzięki swoim umiejętnościom mógł łatwo wykryć. Kiedy dokładnie przeszukał zwały szarego jak zmierzch kamienia, natrafił na zawalone wejście do podziemi ruin. Gdy odsłonił je, jego oczom ukazały się prowadzące w głąb pagórka schody. Z wielka ciekawością i pewna obawa chwycił w ręce walającą się pod nogami pochodnie, i zstąpił w czarny jak śmierć mrok.

Co znalazł w podziemiach wieży, tego nikt nie próbuje się nawet domyślać. Jedno jest pewne. Było to cos strasznego i potwornego, co z dobrego i pogodnego czarownika plemienia Maddulow zrobiło krwiożerczą bestie. Nie! Nie został zamieniony w cos strasznego i odrażającego. Jego wygląd, jak mówią w przekazywanych z pokolenia na pokolenie podaniach koczownicy, nie uległ żadnej zmianie. Ale jego serce znikło. Stał się zły i nieczuły, oraz bardzo niebezpieczny. Posiadł wiedze, która pozwalała mu stwarzać drapieżne potwory. Wysyłał je potem aby atakowały stada mustangów i wszystkie zwierzęta na około.

Zaczęły powstawać na jego temat legendy i krwawe opowieści opowiadane przez koczowników przy ogniskach, a także na postrach dzieciom. Dopóki jego bestie nie zbliżały się za bardzo do ludzi, dopóty legendy o Czarnym Czarowniku pozostawały jedynie w sferze bajek i opowiadań. Plemiona Doliny Wermon żyły dalej swoim życiem. A głównym aspektem tego życia była nadal wielka międzyplemienna wojna, Zwana Wojna Plemion. Jednak z czasem tereny wokół odbudowanej Czarnej Wieży opustoszały. Zwierzyna odeszła, stada dzikich koni uciekły, ziemia została wyjałowiona. Spowodowało to rozszerzenie się zasięgu wypadów bestii Czarownika. Krwiożercze potwory zaczęły atakować ludzkie obozy i koczujące grupy. Ludzie z Doliny Wermon zaczęli się coraz bardziej obawiać tych napadów. Kiedy grupa potworów Karamona zaatakowała jeden z większych obozów plemienia Hayenow i wymordowała prawie wszystkie kobiety i dzieci z obozu, a wojowników broniących je zdziesiątkowała, ludzie uznali ze Czarownik stal się za bardzo niebezpieczny. W masakrze zginął Koda Khan, który objął władze po ojcu Zariana. Tak to Karamon, niechcący dopełnił sprawiedliwości i pomścił swojego przyrodniego brata, mimo ze wcale nie było to jego zamiarem. Bestie Karamona stały się kłopotem nie tylko dla plemienia Hayenow. Po Masakrze Hayentarmi, którym to określeniem nazwano pierwszy tak potworny atak sług Czarownika na większy obóz Hayenow zdarzyło się jeszcze kilka takich ataków na inne plemiona. Doszło do tego, ze grupy i obozy na równinach nie mogły obejść się bez sporej obstawy wojowników. Hodowla koni stała się prawie niemożliwa. W obliczu wielkiego ogólno plemiennego zagrożenia straciła na mocy wzajemna niechęć i wrogość pomiędzy poszczególnymi plemionami Doliny.

Wtedy to Tasador udał się do kowala. Mistrza z plemienia Kilungow. Dowiedział się o tym rzemieślniku z kolejnej wizji. Zlecił kowalowi wykonanie niezwykłego miecza. Udał się wiec Mistrz z Koda Khanem Maddulow do najgłębszych jaskiń kopalni. Kopalnia była wówczas w rękach plemienia Kilungow i nikt poza nimi nie wiedział nawet o jej istnieniu. Kilungowie wydobywali z niej węgiel i rude do wyrobu doskonalej jakości i bardzo skutecznej broni. Z jednym z największych mistrzów plemienia Tasador zapuścił się w ciemne i wilgotne chodniki kopalni. Imię mistrza nie przetrwało, ale jego dzieło znalazło swoje miejsce w historii i legendach. Nikt nie wiedział co się działo w jaskiniach kopalni. Faktem jest, ze po wielu miesiącach Tasador powrócił do domu z wielkim złotym mieczem, nazwanym przez jego twórców i następne pokolenia Goder Mitar, czyli 'Złoty Liść'.

Z tym to orężem, Tasador zaczął swoja misje połączenia sił wszystkich plemion Doliny w walce z Czarnym Czarownikiem. Rady Khanow poszczególnych plemion za namowa Tasadora i pod naporem złowróżbnych faktów postanowiły połączyć siły do walki z pomiotem Karamona. Nikt nie wiedział, ze Czarnym Czarownikiem jest wygnany szaman Maddulow. Ale jego potwory były tak krwiożercze i drapieżne, ze Plemiona wolały się połączyć w walce przeciwko niemu, niż dalej ginąć osobno, wyniszczane przez nie. Poszczególne plemiona zaczęły się nawzajem szkolić. Hayenowie nauczali innych sztuki wojennej, Maddulowie dostarczali szamanów i uzdrowicieli, zaś Kilungowie uzbrajali wszystkich w wyśmienitą bron. Inne plemiona z równin dostarczały konie dla jazdy.

Jednak pojawił się problem. Nie można było wybrać wystarczająco silnego i charyzmatycznego przywódcy, który poprowadziłby Zjednoczone Plemiona do walki z potworami. Wtedy to Tasador postanowił powiedzieć Zarianowi cala prawdę o jego pochodzeniu. Dał mu także Goder Mitara. Uznał, ze nadeszła odpowiednia chwila, by ujawnić młodego Hayena. Gdy na wielkim zgromadzeniu plemion przedstawił Zariana, jako zaginionego syna poprzedniego Koda Khana Hayenow i zaproponował jego osobę na przywódcę Połączonych Plemion, podniosły się okrzyki radości, ale i glosy pełne wątpliwości. Niektórzy obawiali się tez, ze Zarian jest za młody i nie podoła trudom przywódcy. Ale Tasador stanął u jego boku i swoimi argumentami przekonał większość z nich, aby mianowali Zariana Wodzem Wszystkich Plemion.

Oddziały połączonych plemion staczały krwawe potyczki ze stworami Karamona. Czarny Czarownik wysyłał wciąż nowe potwory do walki ze Zjednoczonymi Plemionami. Zarian udowodnił wszystkim, ze jest doskonałym wodzem, wyśmienitym strategiem i dobrym człowiekiem. Nigdy nie dobywał miecza w zlej sprawie. W zaledwie kilka miesięcy udało mu się przyłączyć do Zjednoczenia te plemiona, które wcześniej nie chciały tego uczynić. Wielkie poświęcenie wojowników, i wspólna walka spowodowały, ze bestie Karamona zaczęły się wycofywać.

Jednak walka jeszcze nie była zakończona. Celem Wielkiej Rady Khanow Połączonych Plemion było zniszczenie Czarnego Czarownika. Rada Khanow Maddulow, dzięki swym umiejętnościom, połączywszy swoje siły, dowiedziała się kim jest Czarownik i chciała tez za wszelka cenę zniszczyć Księgę ze spisana wiedza ich plemienia, aby ich tajemnice nigdy się zostały wyjawione obcym. Wysyłane były wiec ciągle nowe oddziały do walki ze sługami Karamona.

W końcu wojownicy dotarli na wyjałowione równiny otaczające Bramę, przez która Karamon wypuszczał swoje bestie na świat. Jednak Bramę zauważyło tylko dziewięciu Madduli, którzy tym samym mogli przez nią przejść. Trzeba wiec było zniszczyć Wrota, i ujawnić kryjówkę Czarnego Czarownika dla wszystkich. Dziewięciu, którzy widzieli bramę postanowiło połączyć swoje umysły i zbadać bramę w poszukiwaniu jej słabych punktów, aby móc ja potem zniszczyć. Wśród Dziewięciu znalazł się również Tasador, jako ze potrafił wypatrywać takie Magiczne Bramy, będące pozostałością po Starożytnych Magach.

Dziewięciu podeszło pod Wrota i rozpoczęło koncentrować się, by siła swoich umysłów zbadać, a następnie zniszczyć Bramę. Wprowadzili się w trans, podczas którego byli prawie bezbronni. Tak minął dzień i noc, aż udało im się. Kiedy Brama została unicestwiona, pojawiła się nagle poczwara, kształtem przypominająca modliszkę skrzyżowana z wielkim pająkiem. Był to strażnik bramy, stworzony przez Czarownika strzegący przejścia przed niepowołanymi intruzami. Strażnik zaatakował Dziewięciu. Byli oni wyjątkowo wycieńczeni po dokonaniu prawie niemożliwej rzeczy i zostali szybko pokonani przez potwora wykorzystującego ich niemoc i zmęczenie. Ciała ich zostały rozszarpane w szponach bestii, ale cel został osiągnięty. Brama została zniszczona a oczom wojowników ukazała się Szara Wieża, w której ukrywał się Czarownik.

Atak Potwora na szamanów widział Zarian. Gdy ujrzał atakującą bestie, z okrzykiem ostrzeżenia na wargach rzucił się sam jeden na pomoc swojemu przybranemu ojcu i innym. Jednak bestia była szybsza. Błyskawicznie zabiła wszystkich, i żaden z Dziewięciu nie ocalał. Zarian w szale, dzierżąc Goder Mitara zaatakował samotnie potwora. W walce jaka się wywiązała nie było nic widać ani słychać poza podniesionym kurzem, skrzekami potwora i błyskami Złotego Miecza. Nagle walka ucichła. Gdy kurz opadł, oczom wojowników ukazało się ścierwo poczwary nad którym stal z opuszczonym mieczem, ochlapany posoka potwora Zarian. Zarian był pierwszym wojownikiem, który sam, bez pomocy zabił bestie Czarownika.

Gdy wieść o zwycięstwie Zariana rozniosła się po Dolinie, nikt już nie miął wątpliwości, ze Zarian jest najlepszym wodzem, jakiego mogłyby mieć na swoim czele Zjednoczone Plemiona.

Na martwych równinach otaczających posępną Szara Wieże, została stoczona największa bitwa w historii całej Doliny Wermon. Bitwa nazwana później, przez następne pokolenia Bitwa Gris Matik. Co w wspólnym języku doliny znaczy Bitwa "Wielu Wojowników". Oblężenie trwało wiele dni. Zginęło wielu dzielnych i walecznych wojowników. Cale hordy potworów z Szarej Wieży zakończyły tam swoje plugawe istnienie. Kiedy wojownicy zaczynali już upadać na duchu, myśląc, że potokowi potworów nie będzie końca, nastąpiło dziwne zdarzenie. Pewnego ranka, kiedy promienie słońca zaczęły oświetlać Czarne Wzgórze, okazało się, że Wieży Czarownika nie ma. A właściwie jest, ale w postaci ruin i gruzów szarego kamienia. Nikt nie wiedział co się stało. Wartownicy nic nie zauważyli, ani nie usłyszeli nic podejrzanego. Wszyscy byli zdziwieni nagłym zniknięciem czarownika i jego twierdzy. Niektóre podania mówią, ze w Karamonie, który widział śmierć swojego przybranego ojca, obudziły się resztki człowieczeństwa i sam się zniszczył. Inne twierdza, ze Czarownik przestraszył się Hayena, który sam w pojedynkę zabił jedna z jego bestii. Jednak prawdy nie zna chyba nikt.

Mimo, ze radości nie było końca, to pozostał cień niepewności, co do tego co się stało z Karamonem. Przeszukano pozostałości wieży, ale nie znaleziono ani ciała Czarownika, ani żadnych jego śladów. Nie zapuszczano się w głębsze korytarze labiryntu pod guzami wieży w obawie przed pozostałymi bestiami i potworami stworzonymi przez Karamona.

Postanowiono zapomnieć o krwawych czasach. Wojownicy opuścili Czarne Wzgórze i powrócili do domów. Plemiona mogły żyć spokojnie. Pamięć o Czarnym Czarowniku przez wieki trwała w pamięci wszystkich mieszkańców Doliny Wermon. Wojna z nim spowodowała zakończenie Wojny Plemion. Rozwinęły się wtedy największe trzy plemiona, które w walce z Czarownikiem miały swój największy udział. Sława Zariana scalała Zjednoczone Plemiona jak stalowa nic zszywająca płachty materiału. Jednak w końcu dosięgło go jego przeznaczenie. Było mu pisane zginąć w 'Noc Zgromadzenia' i tak tez się stało. Trzydzieści lat po Bitwie Gris Matik został podstępnie zamordowany podczas odpoczynku po udanych łowach na mustangi.

Gdy zabrakło Zariana, zaczęły powracać dawne niechęci i wrogość miedzy plemionami. Zaczęły się od nowa walki o terytoria i stada. Jednak do nowej wojny już nie doszło. Pamięć minionych zdarzeń powstrzymywała plemiona od wstąpienia na ścieżkę następnej Wielkiej Wojny.

Po Czarnym Czarowniku pozostały jedynie podania przekazywane przy ogniskach, oraz legendy. Nie wiadomo co się z nim stało, ani co się stało z Księga Wiedzy Maddulow. Khanowie plemienia cały czas wysyłają śmiałków do labiryntu w ruinach Szarej Wieży w celu odszukania Księgi.

Po Zarianie pozostała Legenda i jego Goder Mitar, ukryty gdzieś po śmierci bohatera. Mówi się, że jakiś Kilung z jego świty, otrzymawszy polecenie od umierającego Zariana, zabrał Zloty Miecz i ukrył go gdzieś w najgłębszych i najdalszych zakamarkach kopalni Wermon. Kopalnia zaś z czasem została przejęta przez Hayenow, którzy dowiedziawszy się o niej i pamiętając podania o ukryciu w niej miecza, zrobili wszystko aby poznać otaczające kopalnie wzgórza oraz wszystkie ścieżki i przejścia. Wszystko to po to, aby odzyskać Goder Mitara, miecz Zariana, bohatera wszystkich plemion.

Jednak Miecza Zariana nigdy nie odnaleziono. Ciągle wyruszają śmiałkowie, którzy chcą go odszukać. Jedna nikomu się to jeszcze nie udało. Żyją jeszcze potomkowie bohaterów legendy, którzy od swoich pradziadów poznali ścieżki i ślady wiodące do miejsca ukrycia Goder Mitara. Jednak tajemnica ta jest strzeżoną przez nich jak największa świętość. Strzeże miecza również pełna pułapek i niebezpieczeństw sama Kopalna Wermon.

Spisane na podstawie Pamiętników Tasadora i Legend Ludowych z Doliny Wermon.




2004 ©  Warlock - Oficjalna Strona
http://warlock.pl/