O tym jakie to Smoki można spotkać w Świecie.
Belor, podróżnik po rubieżach Karebi.


O Smoku
O tym jakie to Smoki można spotkać w Świecie.

Jako, że nie można żyć w równej mierze tylko miłością jak i tylko walką wraz z krasnoludem Gormem postanowiliśmy odwiedzić okoliczne wyszynki. Znani są z nas smakosze, wszyscy karczmarze poczytują sobie za honor nas gościć, jako że na czym jak na czym ale na strawie nie duchowej nigdy nie oszczędzaliśmy i chyba nigdy już się nie nauczymy liczyć monety kiedy jest możliwość podjeść sobie silnie. Tedy stanęliśmy w karczmie we wsi Khorad. Jakież było nasze oburzenie kiedy karczmarz nie wybiegł nam na spotkanie i nie zapewniał, że cała jego kuchnia jest do naszej dyspozycji. Pomyśleliśmy sobie "ot grubianin" lecz się tym nie zraziliśmy i obyczajnie zamówiliśmy posiłki. Mówię posiłki gdyż wieloletnie doświadczenie smakosza nakazuje zamówić wszystko co by nie ryzykować, że jakiś smaczny kąsek przejdzie nam koło nosa. Lecz to wyraźnie nie był dzień dla kulturalnych smakoszy jako my dwaj. Karczmarz niecnota nie dość że żarcie spartaczył to jeszcze miał celność trunki rozcieńczać.

Tego było już za wiele, zwłaszcza w Gormie odezwały się krasnoludzkie instynkty. Nasza odpowiedź chyba nie przypadła karczmarzowi do gustu bo nim się obejrzeliśmy już leżeliśmy na dziedzińcu przed gospodą, i to o zgrozo głodni! Oburzenie nasze nie miało granic.

Warknąłem przez zęby "Wrrau! zabijemmy go!" i od razu uzasadniłem powód konieczności podjęcia tak drastycznych środków "Mmrrrau! za to, że żarrrcie cienkie rrrobi" Dla smakosza nie ma większej zbrodni więc Gorm pewnie długo by się nie opierał lecz tego dnia prześladował nas wyraźnie pech. Rumor jaki usłyszeliśmy za sobą mógłby nawet zakłócić ucztę orków, a jak wiadomo orkom trudno przeszkodzić w jedzeniu. Obróciliśmy się tak szybko jak nam na to pozwoliły nasze dystyngowane brzuszyska i ujrzeliśmy....SMOKA!. Nie jakiegoś tam smoka lecz SMOKA! Najbardziej smoczego smoka jaki tylko może być. Spojrzeliśmy mu prosto w nos, serca nasze nie znały trwogi, pewnie dlatego, że chwilowo przestały bić. Rzuciłem ukradkiem spojrzenie na Gorma i wyszeptałem "Gorrrmm mmamm nadzieję, mrrr ze nie jesteś dziewica?, Wrrrau..." Niestety po bladości jaka ozdobiła zawsze rumiane, dobrze odżywione oblicze mego druha jak i po łakomym spojrzeniu smoczyska zrozumiałem, to wyraźnie nie jest nasz dobry dzień. Pamiętam to błagalne spojrzenie sponad brody jakie skierował na mnie Gorm...lecz nie nawet przyjaźń ma swe granice...przez ściśnięte gardło wycharczałem "A, mrrr wiec jednak....no cóż, mrrr na, mrrr mmnie, mrrr nie, mrrr licz, Mmrrau..."Jednak także smok popełnił niewybaczalny błąd, nie przewidział że nie ma w swiecie nic szybszego niż wystraszeni Gorm i Belor.

Dlatego też cała nasza trójka Smok, Gorm i ja pozostaliśmy owego dnia bez obiadu. A karczmę ową radzę omijać, podejrzewam karczmarza, że to on ściągnął na nas tą ogromniastą jaszczurkę.


Belor, podróżnik po rubieżach Karebi.




2004 ©  Warlock - Oficjalna Strona
http://warlock.pl/